Forum Venice Queen>> RHCP Forum Strona Główna
Autor Wiadomość
<    Music is my aeroplane!   ~   Guns N' Roses
H4C37
PostWysłany: Pią 15:47, 19 Sty 2007 
Obersturmbannführer


Dołączył: 19 Cze 2006
Posty: 2136
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Stairway to Heaven/Highway to Hell


mr. brownstone... hmmm wpada w ucho .. ale wole Pretty Tied Up Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Funkenstein
PostWysłany: Pią 16:16, 19 Sty 2007 
Pokręcone Forumowe Straszydło


Dołączył: 11 Paź 2006
Posty: 2963
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3


A knocking on heavens door?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
+Adeenah
PostWysłany: Pią 16:19, 19 Sty 2007 
Red Hot Z Krwi I Kości


Dołączył: 03 Gru 2006
Posty: 2139
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3


O, to jest cudowne! Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
H4C37
PostWysłany: Pią 19:57, 19 Sty 2007 
Obersturmbannführer


Dołączył: 19 Cze 2006
Posty: 2136
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Stairway to Heaven/Highway to Hell


ehh... ja mam wielki dylemat dotyczacy tej piosenki... nie wiem kto lepiej ja zaspiewal... Dylan czy gunsi... wykonanie dylan jest takie hmm subtelne... niemal poetyckie.. no dylanowsie.. a gunsow ma pazur, glownie dzieki solowka slasha... ciezko mi powiedziec ktore lepsze.. obie mi sie zajebiscie podobaja...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Funkenstein
PostWysłany: Pią 19:59, 19 Sty 2007 
Pokręcone Forumowe Straszydło


Dołączył: 11 Paź 2006
Posty: 2963
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3


Gunsi ja wypromowali w sumie tez mi sie obie wersje podobaja.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
+Adeenah
PostWysłany: Pią 20:08, 19 Sty 2007 
Red Hot Z Krwi I Kości


Dołączył: 03 Gru 2006
Posty: 2139
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3


H4C37 napisał:
a gunsow ma pazur, glownie dzieki solowka slasha...

Mój ulubiony fragment Cool
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rocket Queen
PostWysłany: Czw 13:12, 22 Lut 2007 
Paprykowa Rewolucja


Dołączył: 30 Sie 2006
Posty: 2088
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Santa Monica
Płeć: Kobieta


Duff McKagan jest jednym z członków supergrupy Velvet Revolver, która udanie zadebiutowała w 2004 roku albumem "Contraband". Oprócz niego w zespole gra jego były kolega z Guns N' Roses - Slash - a także Matt Sorum, mający za sobą staż w The Cult i Guns N' Roses oraz Scott Weiland ze Stone Temple Pilots. W rozmowie Duff opowiedział między innymi o nauce i sztukach walki...

MH: Scott Weiland powiedział, że w Velvet Revolver chodzi o odrodzenie i robienie muzyki. Co w takim razie działo się z wami w czasie, kiedy na jakiś czas zniknęliście nam z oczu?

Duff McKagan: Ja na przykład przeprowadziłem się z powrotem do Seattle, skąd pochodzę, poznałem dziewczynę, mamy dzieci no i poszedłem do szkoły…

MH: Jakiej szkoły?

D: Poszedłem na uniwersytet w Seattle.

MH: Co studiujesz?

D: Finanse. Poza tym grałem w zespole Loaded. Graliśmy koncerty w Stanach Zjednoczonych, byliśmy w trasie po Japonii i takie tam. Chodziło o to żeby nie tracić kontaktu z graniem i byciem na scienie. Koncentrowałem się zatem na mojej dziewczynie, dzieciach i szkole. Moje życie całkowicie się zmieniło i idzie w zupełnie innym kierunku niż kiedyś. Duży wpływ miała na to śmierć Randy'ego Castillo dwa lata temu. Slash, Matt (Sorum) i ja spotkaliśmy się wtedy po raz pierwszy od siedmiu lat żeby zagrać razem na jego cześć. Właśnie wtedy wróciła chemia między nami. To wszystko nagle po prostu eksplodowało. Później dobraliśmy do składu jeszcze Dave’a Kushnera i od razu wciągnęliśmy go w proces pisania nowych utworów, które chodziły nam wtedy po głowie. Następnym krokiem były poszukiwania gitarzysty. Zaczęliśmy dostawać CD od różnych wokalistów, którzy chcieli u nas śpiewać. Dostaliśmy ich w sumie około tysiąca…

MH: To bardzo dużo!

D: (śmiech) Tak, to bylo niesamowite. W trakcie tych poszukiwań dostaliśmy propozycje nagrania utworu na ścieżkę dźwiękową do filmu o Hulku i trochę kasy za utwór do filmu "Italian Job". Mniej więcej w tym samym czasie Stone Temple Pilots rozpadli się. Ja i Scott przyjaźnimy się, a on był bardzo zainteresowany tym co Slash, Matt i ja robiliśmy, więc powiedziałem mu: Hej stary, może chciałbyś zaśpiewać w dwóch utworach, które robimy do filmów? Byliśmy wtedy trochę pod ścianą. Mieliśmy dwa numery do nagrania a nie miał ich kto zaśpiewać. Przystał na tą propozycję. Może mi nie uwierzysz, ale od chwili kiedy wszedł do naszej sali prób wiedzieliśmy, że z nim to będzie wreszcie zespół, który będzie mógł trwać przez jakiś czas. Scott śmiał się później, że bogowie rock and rolla czuwają nad nami i pozwolą nam zebrać się w sobie i zrobić coś porządnego! (śmiech). Muszę powiedzieć, że mi ta koncepcja bardzo się podoba. Wiesz, niektóre rzeczy są po prostu niewytłumaczalne: cała ta chemia itd. Na przykład dołączenie do składu Dave Kushnera. No bo jak, do diabła, go znaleźliśmy? To się po prostu stało i już. Albo Scotta? Jak dotąd wszystko układa się dla nas jak najlepiej. Właśnie wyszła nasza pierwsza płyta, w Stanach jest numerem jeden na liście Billboardu!!!

MH: Wiem, słyszałem. Gratuluję!

D: No tak, ale wiesz jak to było? Tak naprawdę te utwory napisały się same. Teraz, od czterech tygodni jesteśmy w trasie, gramy koncerty i codziennie dajemy czadu!

MH: Tak, to, jak się domyślam, jest dla ciebie zajęcie tymczasowe bo wkrótce dasz się pewnie poznać jako znany finasista.

D: (śmiech) Poszedłem do szkoły dla własnej korzyści i swojego dobra. To naprawdę mi pomaga. Kiedy podpisaliśmy kontrakt, a wcześniej rozważaliśmy różne propozycje, okazało się, że potrafię się tym zająć i o wiele więcej z tego wszystkiego zrozumieć niż np. 10 lat temu. Wiedza to potęga. Dobrze jest wiedzieć co się dzieje dookoła. Czasem wiem więcej niż ludzie, którzy dla nas pracują!

MH: Co za przesłanie do młodych ludzi, Duff…

D: O tak! To rzeczywiście dobra rzecz. Kiedyś nie byłem gotowy na szkołę. Nie skończyłem szkoły średniej, nie miałem matury. W wieku 17-18 lat wszystkim co się dla mnie liczyło było granie rock and rolla. Teraz jednak cieszę się, że wróciłem do nauki.

MH: Ile ci jeszcze zostało?

D: (śmiech) Jestem w jednej czwartej tego gówna, póki co! (śmiech) Ale skończę to kiedyś. Na pewno.!

MH: Wracając do tematu. Czy czujesz się w jakiś sposób osobiście odpowiedzialny za rozpad Stone Temple Pilots? Ostatecznie podebraliście im przecież wokalistę?

D: O nie! Absolutnie nie! Nie mieliśmy z tym nic wspólnego. Oni rozpadli się wcześniej. Scott przyszedł do nas po tym, jak STP oficjalnie przestało istnieć.

MH: Pytam bo czytałem, że kiedy spotkaliście Scotta Weilanda on ciągle był jeszcze w Stone Temple Pilots…

D: Nie, to nie było wcale tak. Czas, który minął od momentu występu podczas koncertu w hołdzie Randy’emu Castillo upłynął nam na pisaniu utworów i szukaniu wokalisty. W tym czasie próbowaliśmy z wieloma różnymi osobami, które się do nas zgłosiły. Potem rozpadli się Stone Temple Pilots, na długo zanim my tak naprawdę staliśmy się zespołem. Także jak sam widzisz nie mieliśmy na to żadnego wpływu.

MH: Podobno nie lubicie jak się was określa mianem kolejnej "supergrupy", ale trudno nie zauważyć kto występuje w Velvet Revolver. Czy przykład Audioslave był dla was w jakimś sensie inspirujący?

D: Przede wszystkim nie lubimy być porównywani. Przypadek Audioslave nie miał nic wspólnego z tym, że się zeszliśmy ze Slashem i Mattem. Sam termin "supergrupa" oznacza dla nas tylko tyle, że ktoś włożył członków poszczególnych grup do jednego słoika. W naszym przypadku to wszystko stało się bardzo naturalnie. Żaden z nas nie myślał o tym wcześniej, nie planował tego, że tak właśnie się stanie. To po prostu się stało. We mnie osobiście supergrupa wywołuje takie skojarzenia jak Asia. (śmiech) My jesteśmy tymczasem zespołem rockowym. Im więcej gramy koncertów… Myślę tak, że położyliśmy tę "supergrupę" spać we wszystkich miastach, w których graliśmy ostatnio koncerty, z czasem mam nadzieję nikt nie będzie używał tego terminu w stosunku do nas i ludzie zaczną nas postrzegać jako zespół najzwyczajniej grający rock and rolla.

MH: Mówicie też, że chcecie na powrót wnieść chaos i niepokój do współczesnej muzyki. Czy twoim zdaniem muzyce brakuje teraz jakiegoś wyraźnego stanowiska, postawy? Jaka filozofia kryje się pod nazwą Velvet Revolver?

D: Musisz zwrócić uwagę na to, co działo się w muzyce przez ostatnie 5-6 lat. To jest, mówiąc wprost, straszne. W naszym domu mieszkała dziewczyna… O kurcze! Ona była właśnie z Polski. Nazywała się Dorota Kazinska i była z nami jako au-pair. Mieszkaliśmy wtedy w Los Angeles. Dorota chciała zobaczyć jakieś zespoły, pójść na koncert. Zabrałem ją żeby zobaczyła m.in. Nickelback czy Creed. To było straszne! Jakieś pieprzone gówno! Stałem tam i cały czas zadawałem sobie jedno pytanie: o co w tym wszystkim chodzi? Tam nie było choćby śladu po ostrzu, które musi być w muzyce rockowej. To była jakaś papka przypominająca te piosenki-hity z reklam telewizyjnych! Nie masz nawet jak pojęcia jak ja się męczyłem obserwując to wszystko. Tak naprawdę teraz tylko Queens Of The Stone Age i Foo Fighters są tymi, którzy niosą pochodnię rocka i mają w sobie ten pazur, energię, werwę, zapał i chęć grania, a do tego wszystkiego jeszcze tę odrobinę szaleństwa, która w tym wszystkim jest przecież niezbędna. Reszta to po prostu komercyjne gówna, jakieś boysbandy i inne pierdoły. Nic już nie zostało.

MH: Co w takim razie powiesz o scenie ze Seattle? Ostatnio poświęciliśmy jej dużo miejsca w MH. Jak dziś oceniasz takie zespoły jak np. Pearl Jam?

D: Jak dla mnie to jest zespół grający współczesną, alternatywną muzykę dla dorosłych (śmiech). Nie w nich właśnie tego, o czym przed chwilą mówiłem. To niebezpieczne. Rock and roll, koncerty rock and rollowe powinny się opierać na założeniu, że wszystko się może zdarzyć i to w każdej chwili, rozumiesz? A nie, że wchodzisz na scenę, włączasz stoper, schodzisz ze sceny i wyłączasz stoper. Powinien być przepływ energii pomiędzy publicznością a zespołem występującym na scenie, w tą i z powrotem. I tylko o to tu chodzi. To jest właśnie moja filozofia na granie od momentu kiedy zacząłem grać mając 13 lat. Jak dotąd nie zmieniła się i nie widzę za bardzo możliwości żeby mogła się zmienić.

MH: A gdybyś miał w jednym zadaniu przekazać wspólną filozofię członków Velvet Revolver jak ono by brzmiało?

D: W jednym zdaniu? Oh fuck!

MH: Fuck się nie liczy!

D: (śmiech) W jednym zdaniu? No to masz mnie w garści. Nie wiem. Nie potrafię odpowiedzieć.

MH: Czytałem też, że Scott Weiland dostał od was płytę, na której było ok. 60 numerów, które nagraliście w czwórkę zanim on do was dołączył. Podobno wybrał z tego piętnaście i to możemy usłyszeć na "Contraband". Czyżbyście mieli w zanadrzu już całą dyskografię?

D: (śmiech) To nie do końca tak. Mieliśmy co prawda 60 numerow, ale nie daliśmy mu ich wszystkich bo to było za bardzo przytłaczające. Dawaliśmy mu po kilka na raz. Pierwszym utworem, który wszyscy razem zrobiliśmy był "Set Me Free", a drugim "Slither". Na albumie znalazło się najprawdopodobniej sześć albo siedem utworów, które napisaliśmy sami i pięć czy sześć, które napisaliśmy ze Scottem w studio. Sam już nie pamiętam za dobrze. Także zostało nam sporo materiału z tych 60. utworów, których Scott nawet jeszcze nie słyszał.

MH: Jak się domyślam starczy tego na co najmniej pięć, sześć płyt.

D: Powiem ci jedną rzecz: nagrywamy każdą próbę, każdą próbę przed koncertem i zawsze piszemy coś nowego. Nagraliśmy to wszystko, mamy to wszystko, więc kto wie? Nie wiem co będzie. Naprawdę świetnie nam się współpracuje ze sobą jeśli idzie o komponowanie nowego materiału, jesteśmy pod tym względem bardzo różni i póki co granice naszych możliwości wydają mi się niewidoczne.

MH: Powinniśmy się w takim razie spodziewać jakichś b-side'ow, outtake'ow? Jak to będzie wyglądało?

D: Myślę, że b-side'ow tak. Poza tym spodziewajcie się naprawdę fajnych, mocnych rzeczy.


MH: Czy filmowaliście także, jak to ostatnio jest w modzie, pracę nad albumem w studio na potrzeby np. DVD?

D: Nie, nie mamy nic takiego. Mamy nagrać niedługo na wideo jeden z koncertów, ale póki co nic nie mamy na taśmie filmowej. Jesteśmy raczej old schoolowym zespołem. Nam chodzi o muzykę, a teledyski to dla nas drugorzędna sprawa. Jeśli jeszcze nie dalsza. Publiczność przychodzi na nasze koncerty żeby posłuchać nas na żywo a wtedy my dajemy z siebie wszystko. W ten sposob ja słuchałem muzyki kiedy dorastałem. Nie mogłem się doczekać kiedy będę mógł zobaczyć mój ulubiony zespół na żywo! Nie było wtedy żadnych teledysków, ani temu podobnych rzeczy. I w tym sensie myślę, że należymy właśnie do tej starej szkoły. Cały mistycyzm rozpuszcza się w tym syfie kiedy wydajesz wszystko: proszę bardzo to jest nasza płyta, tak wyglądamy, to nosimy. To jest komercyjne wykorzystywanie każdego aspektu bycia zespołem. Myślę, że w naszej sytuacji byłoby to zupełnie nie na miejscu i nieszczere. Nasza strategia brzmi następująco: nagrać płytę i jechać w trase. To wszystko.

MH: Wasze życie stało się publiczne już dawno temu. Pamiętam, że na plakatach Guns N Roses pozowaliście z butelkami whisky…

D: (śmiech) Nie, nie pozowaliśmy! My je wtedy piliśmy! A oni robili zdjęcia! (śmiech)

1. MH: Teraz znowu jest o was głośno. Czy wasze życie właśnie wraca do tamtego tempa i rozgłosu?
2. D: O nie. Moje życie zmieniło się nie do poznania. Oczywiście ciągle jestem tym samym facetem, ale nie piję już i nie biorę narkotyków. Poszedłem do szkoły, mam dzieci. Stoję przed drzwiami i pukam do nich. Nie pozwolę już na to żeby narkotyki i alkohol kontrolowaly moje życie. Był taki czas kiedy nie chciałem niczego w moim życiu zmieniać i o mało co nie zabiłem się. Żyję, jestem zdrowy i chcę grać rock and rolla.

MH: Kiedy zawróciłeś z tej drogi?

D: W 1994 r. otarłem się o śmierć - moja trzustka po prostu eksplodowala. Myślałem, że umrę i o mało co właśnie tak się nie stało. Tego trzeba doświadczyć. Łatwo teraz mi o tym mówić, ale ten, kto nie był w takiej sytuacji nigdy tego nie zrozumie. Musisz wtedy wybrać: życie albo śmierć. To twoja decyzja. Mógłbyś się zabić wypijając jeszcze jednego drinka bo właśnie twoja trzustka wyleciała w powietrze. I wtedy właśnie zawróciłem.

MH: Mówiłeś coś wcześniej o ćwiczeniu sztuk walki. Podobno namówiłeś Scotta Weillanda żeby poszedł w twoje ślady?

D: Nikogo nie namawiałem. On sam mnie o to poprosił, żeby mu pomoc. Wiedział, że ja jestem ?czysty” od kiedy zacząłem uprawiać kick-boxing, że to dodaje sił, wzmacnia. Mój sensei, który był kiedyś mistrzem świata w japońskiej odmianie tego sportu dał mi nadzieję, nowe życie i pomógł mi odnaleźć moją drogę. Dał mi to, czego wówczas potrzebowałem i Scott prosił mnie o pomoc w tym samym.

MH: Domyślam się, że lepiej teraz do ciebie nie podskakiwać?

D: (chwila namysłu) Tak. (śmiech) Tu jednak chodzi o to żebym ja się czuł silniejszy wewnętrznie a nie o to żeby skopać komuś dupę. To byłaby dla mnie ostateczność. To jest tak, że niektórzy ludzie chodzą na spotkania do klubów AA, niektórzy robią to, co ja. Ćwiczą, stają się lepszymi. Tak było właśnie ze mną - stałem się lepszym człowiekiem, mężem, ojcem, muzykiem, kolegą z zespołu. Tu nie chodzi o walkę. Myślę, że właśnie wtedy kiedy piłem szybciej mogłem się załapać na jakąś bójkę niż teraz. To jest tak, że kiedy jesteś słaby i tak naprawdę boisz się, to zaczynasz się bić ze wszystkimi dookoła. A ja się już nie boję, więc bójka jest ostatnią rzeczą jakiej szukam.

MH: Tyle się mówi o waszych byłych a Scotta ciągle obecnym uzależnieniu itd. Czy to nie odrywa was za bardzo od muzyki?

D: Rzeczywiście, non stop się o tym słyszy. Te ciągłe plotki, pogłoski. Ale z drugiej strony spójrz na to, kto jest w tym zespole. Wszyscy byliśmy narkomanami, alkoholikami, Slash prawie umarł kilka razy itd. Dlatego kiedy Scott do nas przyszedł ze swoim uzależnieniem to nie było dla nas nic wielkiego. Wszyscy dookoła mówili: ?o mój Boże! oni biorą ćpuna do zespołu!” Tymczasem dla nas to nie było nic nadzwyczajnego bo spójrzcie kto, do cholery, w tym zespole gra! (śmiech) Dla nas to nic takiego. W waszym świecie może tak, ale nie u nas. Koleś ma problem z narkotykami, przychodzi do nas. Czy jest lepsza grupa, do której mógłby trafić? Mnóstwo z tego co o nas napisano zostało po prostu zmyślone. Scott przestał już nawet udzielać wywiadów bo wciąż pytają go tylko o narkotyki albo jak to jest jak się siedzi na tylnym siedzeniu policyjnego samochodu. Wciąż to samo. Wtedy odpowiadamy, że właśnie nagraliśmy płytę, jesteśmy w trasie i niech muzyka sama mówi za siebie. Nie winię ich za to. Jesteśmy skoncentrowani na muzyce i na tym żeby nasz zespół się rozwijał. Świetnie się rozumiemy bo przeszliśmy przez to samo. Byliśmy w piekle i wróciliśmy. Dlatego pieprzyć wszystkich! Oto jesteśmy!

MH: Zakk Wylde, z którym ostatnio rozmawiałem, powiedział, że wasza płyta to kombinacja GN’R i STP. To oczywiste. Czego w takim razie na niej nie ma? Jak byś to ujął?
D: Naprawdę nie wiem. Siedzę w tym za głęboko żeby móc nabrać obiektywizmu i jakiegoś dystansu. W tej kwestii zaufałbym Zakkowi. Zna nas i dobrze wie co u nas się dzieje… Zapytałbym każdego, tylko nie nas. Milosz, słuchaj, bardzo cię przepraszam, ale właśnie startuje nasz samolot i muszę lecieć na kolejny koncert. Bardzo cię przepraszam i do zobaczenia na koncertach!

żródło: [link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
H4C37
PostWysłany: Czw 16:40, 22 Lut 2007 
Obersturmbannführer


Dołączył: 19 Cze 2006
Posty: 2136
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Stairway to Heaven/Highway to Hell


nie prosciej bylo dac po prostu linku !!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
purple_stain
PostWysłany: Czw 21:39, 22 Lut 2007 
Red Hot Z Krwi I Kości


Dołączył: 05 Sty 2007
Posty: 1735
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Miasto zbuntowanych gołębi


zobaczylam ta wspaniala wypowiedz i pierwsze co przyszlo mi do glowy to
" i wszystko jasne" zabieram sie do czytania;).
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rocket Queen
PostWysłany: Pią 14:33, 23 Lut 2007 
Paprykowa Rewolucja


Dołączył: 30 Sie 2006
Posty: 2088
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Santa Monica
Płeć: Kobieta


http://www.youtube.com/watch?v=V4XzMzZWUSo&mode=related&search=
1:16-FUCK w wykonaniu Slasha zawsze brzmi wspaniale Cool
1:47-w tle Duff bierze papierosy od kogoś z widowni Laughing
1:57-ktoś rzuca Slashowi jakąś część garderoby a on ja podnosi z podłogi
4:45-jak ja kocham Duffa Rolling Eyes Rolling Eyes Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aris
PostWysłany: Pią 16:00, 23 Lut 2007 
Red Hot Z Krwi I Kości


Dołączył: 12 Wrz 2006
Posty: 2421
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Dom dla Psychicznie i Nerwowo Chorych!


Ty kochasz wszystkich. Razz Wink

Ah no w końcu PEACE ... ! Cool Zapomniałam Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rocket Queen
PostWysłany: Pią 16:07, 23 Lut 2007 
Paprykowa Rewolucja


Dołączył: 30 Sie 2006
Posty: 2088
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Santa Monica
Płeć: Kobieta


Nie.Stevena nie kocham.Izzy'ego średnio Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dani California
PostWysłany: Pon 0:20, 26 Lut 2007 
Papryka W Proszku


Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 90
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3


Po prostu uwielbiam Gunsów! Very Happy Pierwszą ich piosenką, jaką słyszałam, był "November Rain". Pierwsza myśl : "Muszę miec gitarę" Razz Trochę wody w Wiśle uplynęło i kupilam sobie mojego kochanego klasyka Very Happy . Uwielbiam ten zespół [ ze Slashem], są moją inspiracją i formą psychoterapii [czasami]. Slash jest dla mnie wzorem do naśladowania [muzycznie]. No i dzięki niemu odkryłam swoje hobby [spokojnie ludzie, wiem, że Slash jest Mistrzem i nie można mu dorównać Very Happy ]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rocket Queen
PostWysłany: Nie 20:14, 11 Mar 2007 
Paprykowa Rewolucja


Dołączył: 30 Sie 2006
Posty: 2088
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Santa Monica
Płeć: Kobieta


[link widoczny dla zalogowanych]
na tej stronie jest mała książeczka o Axlu.Troche bzdurna,ale fajnie sie czyta.
Miłej lektury Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rocket Queen
PostWysłany: Czw 7:39, 15 Mar 2007 
Paprykowa Rewolucja


Dołączył: 30 Sie 2006
Posty: 2088
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Santa Monica
Płeć: Kobieta


Słyszał ktoś "Believe in me" Duffa McKagana?
http://youtube.com/watch?v=OZFQjfkGMVE

H4C37 napisał:
ehh... ja mam wielki dylemat dotyczacy tej piosenki... nie wiem kto lepiej ja zaspiewal... Dylan czy gunsi... wykonanie dylan jest takie hmm subtelne... niemal poetyckie.. no dylanowsie.. a gunsow ma pazur, glownie dzieki solowka slasha... ciezko mi powiedziec ktore lepsze.. obie mi sie zajebiscie podobaja...

Mnie sie podoba bardziej wersja gunsów,właśnie przez ten 'pazur' Wink
Ale Dylanowska wersja też jest wspaniała.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)

Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Strona 7 z 11
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 6, 7, 8, 9, 10, 11  Następny
Forum Venice Queen>> RHCP Forum Strona Główna  ~  Music is my aeroplane!

Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu


 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach